środa, 31 lipca 2013

09 - Moja przeszłość, moja historia.

Nie biorę udziału w The Versatile Blogger, ale dziękuję serdecznie za dwie nominację. : )
No i oto jestem z 9 rozdziałem! Przepraszam, że musicie tak długo czekać na rozdziały, szczególnie, że są wakacje, ale naprawdę, weny coraz mniej. Nie ubłagalnie zbliżamy się do końca opowiadania. Jeszcze jeden rozdział i epilog, tak myślę.
Pytania do mnie? - www.ask.fm/Caliope14
Pytania do postaci? - www.ask.fm/characterask
Przepraszam też, że jest taki krótki, ale wreszcie coś się dzieje ciekawszego. :D
Ily x
Enjoy!


***

*Oczami Louisa*
 Staram się umrzeć, ale mi nie pozwalają.* Nie można mieć wszystkiego, ale ja chciałbym tylko umrzeć. O tak wiele proszę? Chciałbym umrzeć, by być znowu z Harry'm.
 To straszne uczucie patrzeć, jak pewnego dnia widzisz ukochaną osobę uśmiechniętą i pełną życia, a następnego po prostu jej nie ma.

 Nadal pamiętam, jak paliło mnie gardło od wódki, jak bolały płuca od nikotyny, i kręciło się w głowie od braku snu. Nie zapomnę tego czasu, gdy ledwie co funkcjonowałem, gdy potrafiłem siedzieć godzinami w łazience, trzęsąc się z zimna i połykając łzy. Walczyć z pragnieniem śmierci. Nie wymażę z głowy tego bólu, zapisaną mam w sercu każdą przepłakaną noc, każdą wydrapaną ranę na nadgarstku. To część mnie, moja przeszłość, moja historia, którą mi zafundowałeś.

 Ta tęsknota za Twoimi oczami, Twoim uśmiechem, Twoim dotykiem, Twoim zapachem, Twoimi pocałunkami, Twoim tuleniem, za Tobą. To powoli mnie wykańcza, już nie potrafię dalej żyć bez Ciebie, Harry.

*Oczami narratora*
 -Louis, skarbie... Obudź się - powiedział znajomych głos tuż przy uchu Louisa, wybudzając go ze snu. Nie chciał się budzić, bo powiedzmy sobie szczerze, po co? Aby kolejny dzień zmagać się z życiem bez Harry'ego? To nie miało sensu. Nagle poczuł, że jakieś ręce chwytają i potrząsają jego biceps.
 -Próbuję spać - wybełkotał Louis, nie otwierając nawet oczu. -Zayn, przysięgam, że jeśli w tej chwili mnie nie zostawisz, części Twojego ciała wylądują na ścianie... - ostrzegł, zły. Ktoś wybuchł gromkim śmiechem, który wypełnił cały pokój, a Louis był niemal pewien w stu procentach, że gdzieś już słyszał ten idealny, gładki i tak piękny dla niego śmiech.
 -Jesteś taki uroczy, Boo - nagle Louis poczuł miękkie usta dociskające się do jego szyi. Jego ciało napięło się, dlaczego do jasnej anielki, Zayn go całował? To nie miało sensu. Miękkie wargi kontynuowały pocałunku w dół ciała Louisa, powodując niesamowicie znajome mrowienie skóry pod wpływem tego dotyku. Skądś już znał to uczucie. W brzuchu zatrzepotały motyle. Skóra paliła go on pocałunków, które teraz nieznana mu osoba składała na linii jego szczęki.
 Louis poczuł dziwny zapach cynamonu i perfum Playboya'a. To było bardzo, bardzo dziwne połączenie, ale nauczył się je kochać. Wiedział już, że to nie Zayn; btł o tym przekonany w stu procentach. Oczy Louis otworzyły się gwałtownie, spotykając z zielenią, za którą tak bardzo tęsknił i wielkim uśmiechem, który tak niewiarygodnie mocno kochał.
 -Hazz? - wyjąkał zdezorientowany i pełen wątpliwości. Jak Harry może być tutaj, w jego łóżku? Jednak teraz to nie miało znaczenia; teraz, kiedy Harry złączył ich usta. Pocałunek był zniewalający, namiętny i pełen pasji wypełniającej ich obu. -Harry, co Ty tutaj robisz? - wyszeptał, dalej niedowierzając. Do cholery jasnej, przecież Harry nie żył!
 Harry bez słowa przesunął się tak, że siedział okrakiem na mniejszym chłopcu. Louis złapał mocno Harry'ego za biodra, wciąż pod wrażeniem, ponieważ cholera, kurwa, pierdolić życie, on tutaj był.
 -To nie może być prawda - powiedział. To było zbyt piękne i nierealne, by mogło być prawdziwe.
-Nie - Louis patrzył, jak Harry kiwa głową w odpowiedzi. Westchnął w jego usta. Był jednocześnie rozczarowany i zagubiony. Wtedy jak kula armatnia coś w niego trafiło, że to musi być sen. Sen, który gra na jego emocjach i uczuciach.
-Sweetheart... - zanim zdążył cokolwiek powiedzieć jego usta zostały ponownie zmiażdżone przez usta Harry'ego. To było dziwne. Zwykły, prosty pocałunek we śnie, który mógł poczuć jak coś realnego i żywego. Ale tak nie było. Chociaż i tak mu też się podobało. Nawet we śnie wszystko, co robi Harry jest idealne.

 Nagle, Louis zdał sobie sprawę, że wargi chłopaka są zimne. Było tak, jakby całował kostkę lodu. Lodowaty kamień. Oderwał się od niego i spostrzegł, że twarz Harry'ego obrzydliwie zbladła. -Hazza? - wyszeptał, nie mogąc uspokoić oddechu, który nagle stał się przeraźliwie płytki, jak na niego. Chłopiec z lokami zamknął oczy a jego ciało padło bezwładnie w ramiona Louisa.
 Louis patrzył na wiotkie ciało chłopaka na jego łóżku, a łzy cisnęły mu się do oczy. Chłopak obok niego nie oddychał, był martwy. Nie było potrzeby wyjaśniania, co się dzieje, ponieważ wiedział, że to coś straszliwie złego. Pod wpływem impulsu zaczął potrząsać ciałem Harry'ego, aby ten się obudził. Ale tak się nie stało.
 Wydawało się, że godzinami próbuje przywrócić życie swojej miłości, ale szczęście chyba nie było po jego stronie już od dawna. Ciało Harry'ego zaczęła otaczać jasna, czerwona krew, przez co Louis spanikował.
 -Harry! Hazz! Proszę! - krzyczał błagalnie, gdy po jego twarzy spływały strumienie łez. Miał czerwone ręce, a serce biło w nienaturalnie szybkim tempie. Zaczął skanować wzrokiem martwe ciało przed nim i dostrzegł na białym nadgarstku głębokie nacięcia.
 -To Twoja wina... - głos Harry'ego wypełnił pokój a oczy Louisa rozszerzyły się w niemałym szoku.
-Louis - to była jego wina?
-Louis - Louis zabił Harry'ego?
-Louis, obudź się, do Świętego Barnaby na wrotkach! - wydarł się Zayn nad uchem przyjaciela, kiedy ten otworzył szeroko oczy i spostrzegł chłopaka nad nim. Minęła długa chwila, zanim uświadomił sobie, że to był tylko najpierw piękny sen, a potem koszmar, jakiego nikt nie chciałby mieć. Koszmar, który sprawił, że był zdezorientowany i przestraszony. Jego puls przyśpieszył, gdy przerażone obrazy martwego Harry'ego stanęły mu przed oczami. Jednak przypomniał sobie, że to był tylko sen. Ale Harry'ego nadal nie ma przy nim... I nigdy nie będzie.
 -Co? - powiedział chyba zbyt głośno, bo Zayn wzdrygnął się. Louis myślami był gdzie indziej i nie słuchał tego, co Zayn mówił do tej pory w jego stronę.
-Krzyczałeś przez sen - Zayn westchnął.
-Wcale nie krzyczałem - zaprzeczył szybko Louis, siadając.
-W takim razie wymyśliłem to sobie? - powiedział sarkastycznie Zayn. Ech, Zayn miał rację a Louis miał tylko nadzieję, że nie słyszał za dużo.
-Touché, Malik - uśmiechnął się do przyjaciela.
-Miałeś sen erotyczny? - Louis nie mógł nic poradzić na to, że przypomniał sobie właśnie pierwszy seks jego i Harry'ego w klubowej łazience. Uśmiechnął się na to wspomnienie i nieświadomie oblał rumieńcem. -Rumienisz się! - krzyknął oskarżycielsko Zayn, wytykając palcem w jego stronę.
-To nie był pornol, Ty zboczeńcu! - Louis chwycił poduszkę i uderzył nią Zayna.
-Oczywiście, a jęczenie imienia Harry'ego z samego rana jest dla Ciebie normalną rzeczą - powiedział Zayn.
-Och, przymknij się - zaśmiał się Louis. -To nieodpowiednie - zauważył po chwili, skanując własne myśli. Zayn chyba też to robił.
-Przepraszam, stary - wybełkotał po chwili zawstydzony Zayn.**
-Nic się nie stało - zapewnił go Louis. -Zrobisz mi śniadanie?
-Czemu nie - Zayn wzruszył ramionami i zszedł na dół do kuchni, zostawiając Louisa samemu sobie.

 Czasami w miłości nie chodzi o to jak bardzo ktoś pasuje do Ciebie, ale o to jak bardzo gotów jesteś się zmienić, aby pasować do niego. Harry starał się zmienić dla Louisa. Nie do końca mu się to udało, ale trochę się zmienił.
 Harry był jedyną osobą, z którą Louis potrafił wyobrazić sobie swoje dalsze życie.

*Noc*
 Tej nocy Louis wyszedł na nocny spacer. Była zima, śniegu po kostki na ulicach a Louis tym razem nie fatygował się z cieplejszym ubraniem. Nie dbał o to, czy będzie chory.
 Szedł zamrożonymi uliczkami Londynu w samej bluzie, rurkach i Tomsach. Co jakiś czas widział jakiegoś człowieka, który dziwnie się na niego patrzył, ale nie przejmował się tym.

 *Ranek*
 -Dwudziestoletni mężczyzna, nawrót ostrej hipotermii.*** Szybko, infuzja dożylna****, tlen - powiedział lekarz, zakładając maskę na twarz Louisa.
-Rozszerzone źrenice, pacjent przestaje reagować. Temperatura 32,1 stopni Celsjusza - oznajmiła pielęgniarka, biorąc do ręki młotek lekarski. -Refleks rzepki poniżej normy, puls pięćdziesiąt sześć, ciężkie odwodnienie.
-Ma za wysoką temperaturę, musimy zaczynać - powiedział lekarz.
 Nagle serce Louisa gwałtownie się zatrzymało.
-Defibrylator - krzyknął lekarz. – Spadek tętna był do przewidzenia, ale jego serce się poddało. -500 watów - powiedział, zakładając rękawiczki.
-Już się robi, doktorze - odpowiedziała pielęgniarka, natychmiast chwyciła defibrylator leżący w szufladzie. Inna pielęgniarka pomogła jej przygotować urządzenie. Lekarz chwycił je i krzyknął "CZYSTO!"
 Zayn i Liam słyszeli ciężki odgłos opadającego na łóżko ciała. Ton ciągłej linii nadal przenikał ściany pokoju.
-600 watów - powiedział lekarz. Kolejny okrzyk "CZYSTO!" dotarł do ich uszów. Kolejny dźwięk opadającego drobnego ciała Louisa na łóżko. Ciągła linia nie zmieniała się.
-Za późno, straciliśmy go - powiedziała pielęgniarka. Liam i Zayn przestali oddychać, coś w nich pękło. Najpierw Harry, a teraz Louis? A może jednak jest jeszcze szansa? Chociaż najmniejsza?

*Tekst z filmu "The Notebook" (ang. "Pamiętnik).
**Pomysł na "koszmarny sen z Harry'm" zapożyczony z opowiadania "Crazy Love".

***Louis miał hipotermię ostrą w 2 rozdziale. :)
****Infuzja dożylna - sposób podawania płynów bezpośrednio do żył.



12 komentarzy:

lerrie pisze...

to nie może się tak skończyć, to nie może być prawda, płaczę :(((

@itslerrie

Mr. Parapet pisze...

Dokładnie. Popieram komentarz wyżej.

Opowiadania pisze...

Smutny rozdział.Szkoda mi Liama i Zayna. Czekam na kolejny.

Anonimowy pisze...

Smutne :c Ale może przynajmniej Lou będzie z Harrym w innym świecie?

Anonimowy pisze...

Boże... Poryczałam się... Nie mam pojęcia co napisać więc czekam na next.

Anonimowy pisze...

Lou proszę zostań!!
@8ewe8lina8

Suzy pisze...

zabij mnie
wbij mi nóż w plecy
lepsze to niż śmierć przez utopienie się we własnych łzach!


what-if-we-have-never-met.blogspot.com

Unknown pisze...

kiedyś mnie zabijesz :'(
ugh....
ale to nie zmienia faktu, że rozdział super. :)

Unknown pisze...

CO TY ROBISZ ?!
SERYJNY MORDERCA Z CIEBIE NORMALNIE
najpierw Hazza, teraz Lou..
kto za chwilę ??
aż chce mi się płakać, ale że jest tak gorąco łzy nie chcą lecieć -.-'
mam nadzieję, że następny rozdział będzie mega długi i z rozsądnym endem :3

duuuużoo weny <3

@Mo_Love_1D

Anonimowy pisze...

Jezu ryczę.... to takie smutne... omg znalazłam tego bloga niedawno ale kiedys sie tez na niego natknęłam ale o nim zapomniałam... ta historia jest taka dramatyczna że szok x czekam na next i sorki ze wczesniej nie komentowalam rozdziałów... na dłuższy kom mn teraz nie stac bo płaczę jak głupia x

i.love.carrots♥♥ pisze...

Znalazłam twoje opowiadanie dzisiaj i czytałam aż do teraz. Jesteś niesamowita i masz ogromny talent ale, jak mogłaś?! Przez ciebie o mały włos się nie popłakałam. To jest takie... Brak mi słów. Więc cóż nie pozostaje mi nic innego ogarnięcie się i czekanie na następny ;*

coto jest pisze...

lzy leca mi po policzkach