niedziela, 2 czerwca 2013

05 - Niestety jutro nigdy nie nadchodzi.

Hejooo! :D Tak, wreszcie się zebrałam w sobie i w 3 dni napisałam. :3 Jestem z niego szczerze zadowolona, bardzo. Szczególnie z końcówki. <3 Ach i ten tekst o milczeniu i mowie jest z mojego twitlongera, więc możecie go nieco kojarzyć. :D
pytania do mnie? www.ask.fm/Caliope14
pytania do postaci? www.ask.fm/characterask

 ***
 -Miłość to nasza ostatnia szansa. Poza nią doprawdy nie istnieje na ziemi nic, co by nas mogło utrzymać przy życiu - wyjaśnił Harry, a Louis zamrugał kilkakrotnie powiekami.

 -Ale to nie znaczy, że musisz się staczać na samo dno - zauważył Louis, spoglądając nieśmiało na Harry'ego. -Dlaczego to sobie robisz? Dlaczego robisz to nam?
 Louis cicho łkał.
-N-Nie wiem - wyjąkał Harry, wzruszając bezradnie ramionami.
-Naprawdę myślisz, że alkohol i narkotyki Ci pomogą? - spytał, choć doskonale znał odpowiedź.
-Nie - powiedział twardo Harry, czując się pokonany przez chłopaka.
-Więc? - Louis nachylił się do Harry'ego, aby ten spojrzał w jego oczy. Natomiast Loczek z niewiarygodnym zaciekawieniem wpatrywał się w swoje białe Converse. -Pomożesz sobie pomóc? - spytał cicho. -Pozwól mi być Twoim bohaterem.
 Harry natychmiast przeniósł wzrok z butów na oczy Louisa. Chabrowe załzawione tęczówki Louisa głęboko lustrowały zielone spojrzenie chłopaka na przeciwko.
 Harry chciał się odezwać, ale coś mu na to nie pozwalało. Stracił na siłach. Stracił swój char ducha i poddał się uczuciu, którym darzył niższego chłopaka.
 -Uratuj mnie ode złego - szepnął lokowaty, próbując wtulić się w ciało Louisa. Ten przyciągnął go do siebie mocno i szczelnie objął ramionami. Harry jeszcze bardziej wtulił się w jego tors, zanosząc się głuchym szlochem pochodzącym z wnętrza jego serca.
 -Chcę się zmienić - wymamrotał Harry w ramię Louisa. -Dla Ciebie...
 Louisowi momentalnie przyspieszyło tętno, a serce wywinęło żywego koziołka w jego piersi. Uśmiechnął się w loki chłopaka.

*Następnego dnia*
 -Louis, jesteś pewny tego, co robisz? - Zayn zapytał poważnie, opierając się o futrynę drzwi i wbijając wzrok w swojego przyjaciela.
-Sam mi kazałeś - zauważył ostro Louis, w dalszym ciągu pakując do walizki swoje rzeczy.
-Nie kazałem - odpowiedział szybko Malik, unosząc palec wskazujący do góry. -Powiedziałem tylko, żebyś się zastanowił.
-I się zastanowiłem - żachnął Tomlinson, przeciskając się w przejściu obok mulata.
-Jak uważasz - powiedział Zayn, unosząc do góry ręce w geście obronnym. -Ale pamiętaj: Nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy.
-Powiedz mi, dlaczego to właśnie jego wybrałem? - spytał Louis Zayna ciekawy jego opinii na ten temat.
-Przeciwności przyciągają się, tak po prostu już jest. Dlatego grzeczni chłopcy lubią niegrzecznych chłopców. Jakkolwiek to brzmi - Malik zaśmiał się sucho.
 Louis uśmiechnął się do niego czule i przyciągnął do mocnego uścisku.
-Żegnaj, stary - Zayn poklepał Louisa po plecach, lekko je masując.
-Do zobaczenia, Malik - posłał mu ostatni uśmiech i wyszedł z mieszkania.
-Cóż, muszę sobie znaleźć nowego współlokatora - powiedział do siebie, rozglądając się po cichym mieszkaniu. Bez Louisa było tu tak pusto. Louis nadawał każdemu miejscu, w którym się znajdował - niewyobrażalną radość i pozytywny sens życia. I za to Zayn tak bardzo lubił swojego niebieskookiego przyjaciela.

*W domu Harry'ego*
 -Louuu - jęknął Harry słodko, wyciągając się na kanapie, na której leżał razem z chłopakiem.
-Tak, słońce? - spytał Louis, zgarniając niesforne loki z czoła Harry'ego.
-Nie mam siłyyy - znowu przeciągnął, wpatrując się w twarz Louisa od dołu. Leżał między jego kroczem, a Louis obejmował go ramionami, których Harry jeszcze chwilę temu kurczowo się trzymał.
-To idź spać - powiedział gładko Louis, dalej wpatrując się w jakiś bliżej nieznany Harry'emu program w telewizji.
-Nie zwracasz na mnie uwagi - Harry powiedział szorstko, marszcząc brwi w niezrozumieniu.
-Ojj - jęknął Louis, głaszcząc dłonią tors Harry'ego, aby ten się zamknął i dał mu oglądać. Ten tylko westchnął głośno w zrezygnowaniu, ponownie zagłębiając się w myślach.

 Przecież nie tak trudno upaść, kiedy ciągle unosisz się jak kula armatnia. Kamienie uczą nas latać, miłość uczy nas kłamać i płakać a życie uczy nas umierać. Wciąż czekamy na odwagę, która nauczy nas nieśmiałości, której czasami nam brak, kiedy wypowiadamy słowa, które nie powinno zostać wypowiedziane. Słowa ranią. A końcu mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Zastanów się przez chwilę... Zapomnij o swoim życiu i wyobraź sobie, że stoisz z boku obserwując innych...
 Rozmawiają, nieprawdaż? Jak inaczej mogliby się komunikować, jak nie przez słowa, prawda? Czy ta para właśnie się kłóci? Mhm. Tak w życiu bywa, że złość wpływa na sposób w jaki zwracamy się do innych. Ojej, zobacz, dziewczyna bardzo podniosła głos, a mężczyzna mruczy pod nosem. To nie wygląda dobrze, jak myślisz? Wystarczy.
 Spróbuj wyobrazić sobie świat, w którym w razie konfliktu obie strony siedzą cicho. To śmieszne! Ludzie nie mogliby wytrzymać nawet dnia bez mówienia! Phi, dnia? Godziny!
I to jest właśnie ich problem. MOWA! Ta cholerna umiejętność. Dlaczego nie możemy komunikować się za pomocą gestów? Każde "Kocham Cię", byłoby pocałunkiem a "Trzymaj się z daleka", skrzyżowaniem rąk.
 A co dokładnie oznacza to przysłowie? Że milczenie jest droższe. Tak, jak Bóg powiedział w 8 Błogosławieństwach; "Błogosławieni cisi..." A mowa - srebro. Tańsze, ponieważ może nas pogrązyć, nie zawsze mówimy to co należy w odpowiedniej chwili powiedzieć, a potem tego żałujemy. Lub żałujemy słów niewypowiedzianych.
 Tak się właśnie czuł Harry. Nie potrafił się odpowiednio komunikować. Zawsze mówił coś, czego potem żałował, albo czegoś nie powiedział i także tego żałował.

*Godzinę później*
 -SIEMA DZIWKI! - nagle głos Zayna rozniósł się po mieszkaniu Harry'ego i Louisa. Chłopcy spojrzeli na siebie i pośpiesznie wstali z kanapy. Stanęli w progu salonu, patrząc na zdejmującego buty Zayna ze skrzynką wódki, a za nim grzecznie podążał Liam wraz z Niallem.
-Robimy party hard! - krzyknął uradowany Irlandczyk, wpychając się między Larry'ego i obejmując ich ramionami. -Co wy na to? - zaśmiał się histerycznie, przez co Louis stwierdził, iż był pijany. Innym dowodem na prawdziwość jego stwierdzenia była woń alkoholu, którą można było wyczuć od niego na kilometr.
-Jestem za - powiedział Louis, idiotycznie się szczerząc. -A Ty, Hazza?
-Popieram! - zawołał z udawanym entuzjazmem, gdyż tak naprawdę nie bardzo miał ochotę na jakikolwiek alkohol po tym wszystkim. Ale nie chciał psuć im zabawy.

 Po niecałej godzinie wszyscy byli ostro wstawieni i nagle Liam wpadł na jakże inteligenty pomysł. Brunet stanął na środku salonu na chwiejnych nogach i ogłosił głośno:
-GRAMY W FRIUT NINJA!
 Chłopaki spojrzeli na niego, jak na debila.
-W co, że kurwa? - wymamrotał Horan, robiąc tak zwaną minę pod tytułem "What the fuck?".
-Nie znacie takiej gry na... - zaciął się, nerwowo wplątując dłoń w swoje włosy. -Takie oprogramowanie, z tym zielonym skurwielem - Liam żywo gestykulował rękami i patrzył po zgromadzonych, aby któryś go zrozumiał.
-Android? - spytał Harry, znudzony bezcelową paplaniną swojego przyjaciela.
-Tak właśnie! - Payne klasnął wesoło w dłonie i uśmiechnął się szeroko.
-Nie chcę Cię dołować, Liam, ale nie mamy urządzenia, które ma Androida - wybełkotał Louis, sącząc swojego któregoś z rzędu drinka.
-Nie taaak - sarniooki machnął na niego lekceważąco ręką. -Zagramy w prawdziwe Friut Ninja! - zawołał, śmiejąc się jak wyciągnięty idiota z kabaretu.
-Pojebało Cię do końca? - zaśmiał się Styles, mierząc go wzrokiem.
-Nie - powiedział poważnie, unosząc lewy palec wskazujący ku górze. -CHŁOPAKI! Gramy w owoce! - krzyknął i ciągnąc za sobą Nialla pobiegli razem do kuchni. Po chwili przyszli z dwoma nożami w rękach i koszem owoców.
-Ja będę rzucał! - zachichotał Louis i wziął jabłko w rękę. -LIAM! Orient!
 Payne zamachnął się, uderzając ostrzem o owoc lecący w jego kierunku. Na jego nieszczęście nóż okazał się nieodpowiednim akcesoriem do tej gry i jabłko trafiło Zayna prosto w głowę. Mulat jęknął z bólu, chwytając się za bolące miejsce.
-Wybacz Zayn - mruknął Liam. -Louis, rzucaj! - zachęcił go.
 Louis posłusznie rzucił obranego banana w jego stronę, a ten w powietrzu został przecięty przez Horana. Wszyscy zaczęli klaskać, śmiejąc się.
 Grali z dobrą godzinę, śmiejąc się i uderzając siebie nawzajem owocami. Nie obyło się bez krzyków, guzów i nacięć na palcach chłopców od noży. Cały salon był jednym słowem upierdolony.

 -Słuchajcie, opowiem Wam coś! - krzyknął Niall, wchodząc chwiejnym krokiem na brudny stół. Chłopcy spojrzeli na niego, uśmiechając się i czekając co Irlandczyk ma im do powiedzenia. -Słuchacie mnie? Słuchacie? - powtarzał uparcie, wpatrując się w nich.
-Słuchamy! - krzyknął wreszcie Harry, tuląc do siebie Louisa z wesołym uśmiechem na ustach.
-Wyobraźcie sobie, że jesteście pierdolonymi studentami psychologii - zaczął, a chłopcy równocześnie palnęli miny pod tytułem "Jesteś pojebany, Horan". Niall niewzruszony mówił dalej. -No i na jednym wykładzie siedzi obok Was muminek. Czaicie? Siedzicie na pierdolonym wykładzie z psychologii z pierdolonym muminkiem! - zaśmiał się, a chłopcy dalej wpatrywali się w niego z nieodgadniętymi wyrazami twarzy. -I teraz uwaga... - zaciął się, ale po chwili znów kontynuuował. -I teraz uwaga... Musicie zaliczyć egzamin i nagle czujecie, że ten pierdolony muminek szturcha Was w ramię i szepta "Co jest w piątym?". Kumacie to kurwa? Pierdolony muminek pyta się Was co jest w piątym na pierdolonym egzaminie z pierdolonej psychologii! - śmiał się w niebo głosy. -Pokurwione jak Lato z Radiem, nie?*
 Horan zakończył swoją opowieść, a chłopcy jednocześnie wybuchli donośnym śmiechem, tarzając się po podłodze jakby mieli padaczkę.
 -Jesteś pojebany, Niall! - zawołał Zayn między kolejnymi atakami niekontrolowanego śmiechu.
-Co z nim jest nie tak?! - krzyknął Liam, ponownie pogrążając się w napadzie śmiechu.

*Następny dzień*
 -Harry, zostaw mnie w spokoju - żachnął się Louis, odrabiając swoją pracę domową. Harry ciągle mu w tym przeszkadzał, szepcząc mu do ucha sprośnie rzeczy, bądź błądząc dłonią po jego udzie. To doprowadzało Louisa do seksualnej frustracji.
 W końcu Harry znudzony niewzruszeniem Louisa wyrwał mu jego telefon z ręki. Wstał pośpiesznie z kanapy i uniósł telefon wysoko w górę. Louis spojrzał na niego, jak na idiotę.
 -Oddaj mi telefon, Harry. To nie jest śmieszne! - krzyknął Louis, skacząc przed Harry'm i próbując odzyskać urządzenie. Niestety, Louis był niższy od Harry'ego o głowę i nie było szans, aby mu dorównał.
-Dla mnie bardzo - Harry zaśmiał się, patrząc na Louisa z rozbawioną miną. Louis wreszcie stanął i skrzyżował ręce na piersi, zarzucając podniecająco biodrem w bok. Jego stopa stukała o podłogę w zdenerwowaniu, a zwężone oczy czujnie lustrowały Harry'ego.
 -Co? - spytał Harry, ciągle z szerokim uśmiechem na ustach. -Po co Ci telefon do pracy domowej? - zapytał podejrzliwie, również mrużąc oczy.
-Nie obliczę tych zadań w pamięci - prychnął Louis.
-Oddam Ci telefon pod jednym warunkiem - Harry uśmiechnął się chytrze.
-Jakim? - westchnął głośno Louis, czekając na jak zwykle "inteligenty" pomysł swojego chłopaka.
-Jak skończysz to przestaniesz mnie ignorować i coś porobimy - powiedział Harry, zabawnie poruszając brwiami.
-Dobrze - zgodził się Louis.
-Świetnie - Harry uśmiechnął się triumfalnie, oddając chłopakowi telefon. Louis uśmiechnął się jak mała dziewczynka, która dostała wymarzony prezent. -Ucz się pilnie, księżniczko - zaśmiał się cicho Harry, kierując do kuchni.
-Księżniczko? - Louis uniósł do góry brew, wpatrując się w Harry'ego.
-Pasuje to do Ciebie - cmoknął i wyszedł z pomieszczenia. Louis wrócił do odraniania zadań z matematyki.

*Dwa dni później*
 "To tylko siniaki. One Cię nie bolą. Siniaki znikną po paru dniach, tygodniu. Ale boli Cię to, że ktoś był w stanie wyrządzić Ci taką krzywdę." To zdanie dudniło jak oszalałe w głowie Louisa przez cały wieczór. Louis siedział w swoim pokoju na łóżku, oglądając pozostałości siniaków na jego brzuchu, ramionach, nogach. Błądził delikatnie opuszkami palców po sino-zielonych znakach na jego bladej skórze.

 -Louis? - spytał cicho Harry, wyłaniając głowę zza drzwi pokoju Louisa.
-Wejdź - szepnął Louis, powracając do przerwanej czynności.
-Wiesz, że nigdy nie chcę Cię krzywdzić... - zaczął Harry, ale Louis mu przerwał spokojnym głosem.
-Nic nie mów, Harry. Ja wiem, że nie chcesz, wiem... - mówił jak otumaniony, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Harry przez chwilę wpatrywał się w bruneta, kiedy złapał delikatnie jego nadgarstek. Louis uniósł głowę w górę i och spojrzenia się spotkały.
-Chciałbym Cię kochać i chronić - powiedział cicho, gładząc delikatnie kciukiem wierzch dłoni swojego chłopaka.
-Nie możesz mnie chronić przed wszystkim... - odpowiedział Louis szybko, ale Harry mu przerwał.
-Ale mogę spróbować - uśmiechnął się delikatnie.

 -Louis, mogę Ci coś powiedzieć? - spytał Harry po chwili.
-Oczywiście, kochanie - powiedział delikatnie, mocniej wtulając się w jego ciało. Leżeli na łóżku Louisa, obejmując się niczym stare małżeństwo.
-Na początku przerażała mnie myśl, że Cię kocham, ale potem zdałem sobie sprawę, że wszystkim czego potrzebowałem to prawdziwa miłość - mówił delikatnie i z uczuciem, błądząc wzrokiem po suficie.
-Człowiek nie potrafi żyć bez miłości, a na inną widocznie nie zasłużył - wytłumaczył Louis, a kąciki jego ust uniosły się ku górze.

 Każdego wieczora, kiedy Louis kładzie się do łóżka wmawia sobie, że to ostatni raz, kiedy Harry go uderzył, ostatni raz płakał przez niego, ostatni raz się bał, ostatni raz błagał, żeby przestał. Przysięga sobie, że jutro zerwie z nim, że to będzie koniec. Niestety jutro nigdy nie nadchodzi. Kocha go. Jego toksyczna miłość nie wynagradza mu cierpienia, nie pomaga w wymyślaniu kolejnej bajki skąd ma te siniaki. Jego toksyczna miłość daje mu siłę do życia. Kocha go i nic tego nie zmieni.

 -Potrzebuję Cię, tak jak ludzie potrzebuję tlenu, tak jak rośliny potrzebują słońca, tak jak dzieci miłości, potrzebuję Cię. Rozumiesz?! - Louis krzyczał desperacko w stronę Harry'ego, który w złości ściskał włosy na swojej głowie, zaciskając oczy z bólu, jaki zżerał go od środka.
-Jestem dla Ciebie okropny, beznadziejny! Zasługujesz na kogoś o wiele lepszego, Louis! - krzyczał Harry, starając się wytłumaczyć tak bardzo oczywistą rzecz niebieskookiemu. Ale ten go nie słuchał. Nie chciał słuchać. Chciał być przy nim.
-Potrzebuję Cię w moim życiu teraz i jutro, i pojutrze. Potrzebuję Cię tak, jak nikogo innego! Zrozum to! - krzyknął ostatni raz i wtulił się mocno w jego ciało. Harry z początku starał się go lekko odepchnął, ale w końcu poddał się i objął go szczelnie ramionami.
-Przepraszam za wszystko, LouLou - wymamrotał Harry w jego włosy, głaszcząc go po nich.
-Nawet we wraku człowieka warto znaleźć serce - Louis wybełkotał w jego ramię, jednocześnie mocząc je słonymi łzami, jak Harry jego włosy.

*Opowiadanie Horana z muminkami to pomysł wspaniałej @JustineAvenue, nie mogłam się oprzeć, nie bijcie. :)


15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

1. HAhahahay hahahahahahaha ej co ty brałaś pisząc ten teks o muminkiem

Tirorererre pisze...

Wooow , z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej .
I wiesz co przez Ciebie uzależniłam się od tego bloga, i nie umiem przeczytać opowiadania z Harry'm lub Louis'em jako hetero.

Aleksandra pisze...

jak zwykle niesamowity :) a ten tekst z muminkami ? epik xD

Unknown pisze...

Myslalam ze zwariuja czekajac dluzej na ten rozdzial.. Cudowny jest.. Sero ty cos bralaas piszac to o muminkach? Cybarazem z chlopakami tam bylas i opilas sie czy cos... Mniejsza.. Zapraszam do siebie. Licze na toj komentarz.
Www.perfect-harry-fanfiction.blogspot.com

Anonimowy pisze...

ale proszę, powiedz. czy wyjaśnisz kiedyś, dlaczego Harry bije Lou itp??
muszę to wiedzieć ;*
do następnego ;*

Anonimowy pisze...

OMG *____* Zajebiste, pisz dalej skarbie! :) Kocham Cię. <3

Anonimowy pisze...

To jest takie ijnvcfdhyvbrnvgkjdlcnfsdkjfnvhjsvbgjd zajebiste! uwielbiam cię i to opowiadanie :P

Anonimowy pisze...

''Każdego wieczora, kiedy Louis kładzie się do łóżka wmawia sobie, że to ostatni raz, kiedy Harry go uderzył, ostatni raz płakał przez niego, ostatni raz się bał, ostatni raz błagał, żeby przestał.......Kocha go i nic tego nie zmieni.''
TEN OTO FRAGMENT PORUSZYŁ ME JAKŻE WRAŻLIWE SERCE NAJBARDZIEJ. ROZPŁAKAŁAM SIĘ ;-;

Anonimowy pisze...

No właśnie! ;) też chce to wiedzieć.. ;))

legalizgay pisze...

Hahahahahahahaha, co ty Muminków ci się zachciało ? xD
Uch, znowu się wzruszyłam :c
Znowy było lepiej i z tego co wnioskuję na końcu, Hazza chyba chce zerwać z LouLou by lepiej mu było. Nie wiem czy mam rację ale tak pomyślałam :)
Naprawdę świetne ... jak zawsze :D
Czekam na kolejny ! <333

A teraz pytanko ...
To ty robisz te plakaty ?! Jak tak to na czym ? Chciałabym się nauczyć i robić do siebie :)
Byłabym ogromnie wdzięczna za podanie informacji !
Proszę ! xx

Jeżeli mówisz o kolejnych rozdziałach to ja też proszę ---> @JuliaWota :)
Pozdrawiam xx

Unknown pisze...

Muminki hahahahaha xd
Kiedy będzie dalej?
JA TO KOCHAM <3

Suzy pisze...

jhuenbrjkufbefekjnb nie wytrzymam! to jest takie cudowne! Najlepszy był fragment z Muminkiem! boże hahaha wtedy sama się tarzałam po podłodze ze śmiechu! Nie wiem co bierzesz ale musisz sie podzielić :D


teraz ta mniej wesoła część.
Harry wciąż kocha Lou, Lou wciąż kocha jego, a Harry wciąż go krzywdzi.. Tylko czemu go krzywdzi? To wszystko jest takie piękne, cudowne, jak w bajce, ale potem pojawia się Harry i krzywdzi Lou. Aż mi sie płakać chce...

Unknown pisze...

Aghdfhgrf boskie *_-* czekam na kolejny rozdział!

coto jest pisze...

asfedgtrhtyhyj

Unknown pisze...

za każdym razem kiedy czytam, że Harry znowu uderzył Lou chce mi się płakać.. :(
to opowiadanie jest cudowne
"toksyczny związek" jest idealny, ale szkoda, że Harry nie chce zmienić się na lepsze..

@koteczki_1996